Udało mi się w marcu przylecieć do Polski na krótki weekend. Oczywiście powód był ważny – sześćdziesiąte urodziny mojej mamy – których jak wiadomo nie mogłam ominąć. Bilety kupiłam już w styczniu, gdzie w jedną stronę zapłaciłam tylko 75zł. W drodze na lotnisko zatrzymałam w Pszczynie – miejscowości, która w zeszłym roku skradła moje serce…
Tak naprawdę sama do końca nie wiem co tak najbardziej mi się w niej podoba. Czy to wnętrza imponującego zamku, cudowny park w stylu angielskim, zagroda żubrów, klimatyczny rynek, a może sam fakt, że jeszcze całkiem niedawno mieszkała tam Brytyjka, pszczyńska księżna Daisy?
jacket/marynarka: PRIMARK
blouse/biała bluzka: MANGO
boots/kozaki: NEW LOOK
pants/spodnie: BOOHOO
purses/portfel: VICTORIA SECRET
Jesienią spacerowałam w Pszczynie wśród spadających złotych liści, zwiedziłam pałac i miejsce, gdzie kiedyś mieszkały konie. Tym razem wybrałam się na rynek znajdujący się tuż za zamkiem, a także pierwszy raz w życiu na żywo widziałam żubry, o których opowiem Wam trochę więcej w następny wpisie.
Klimatyczny rynek to miejsce, które koniecznie musicie zobaczyć będąc w Pszczynie. Wybierzcie się na lody, które już teraz dostaniecie w wielu miejscach. Ceny są przyzwoite, a kolejki do każdej cukierni i prawie zajęte wszystkie stoliki o tej porze roku z całą pewnością świadczą o tym, że jest tam smacznie. Usiądźcie obok księżnej Daisy, zróbcie sobie pamiątkowe zdjęcie, a później koniecznie spacer po parku. Tak jak już wspominałam wcześniej, parkingi samochodowe w wielu miejscach są zupełnie darmowe. Cudownie było znów być w tym uroczym miejscu. Koniecznie dodajcie tę miejscowość do Waszej podróżniczej listy, gdy będziecie w województwie śląskim w tym roku!
Co myślisz o tym wpisie?